W mgnieniu oka – Walter Murch

W mgnieniu oka. Sztuka montażu filmowego to dość krótka książka (160 stron, ale wygląda dość niewinnie), która ukazała się na naszym rodzimym rynku dzięki wydawnictwu Wojciech Marzec i z czystym sumieniem polecam ją wszystkim, którzy kochają kino i chcą zrozumieć jak powstają filmy.

Montaż to etap, który jest najbardziej pomijany we wszelkich making of’ach. Nie jest widowiskowy, głośny, nie biorą tam udziału gwiazdy (chyba, że gwiazdy takie jak Walter Murch!), odbywa się w ciszy, skupieniu i zamkniętym pomieszczeniu.

Walter Murch opowiada nam o swojej profesji w niezwykle przyjazny i przystępny sposób. Nie robi żadnych skomplikowanych wykładów, odgrywa raczej rolę dobrego wujka który gawędzi o filmowym montażu znad herbatki i ciasteczek wtrącając co chwila zabawne anegdotki.

Wiele lat temu pojechałem z moją żoną Aggie do Anglii, aby tam spędzić naszą pierwszą rocznicę (Aggie jest Angielką, choć pobraliśmy się w Stanach Zjednoczonych). Poznałem wtedy wielu jej przyjaciół z dzieciństwa.Jeden z nich zapytał mnie, czym się zajmuję. Odpowiedziałem, że studiuję montaż filmowy. „Aha, montaż. Czyli wycinasz nieudane kawałki.” Oczywiście doprowadził mnie tym do pasji, ale starałem się być uprzejmy i odrzekłem: „To coś znacznie poważniejszego. Montaż to struktura, kolor, dynamika, manipulacja czasem i wszystko inne naraz.” Jemu natomiast chodziło o filmy amatorskie: „Zobacz, tu jest nieudany kawałek, wytnij go i posklejaj resztę.” Właściwie to po dwudziestu latach pracy w zawodzie uświadomiłem sobie niezwykłą i niezamierzoną trafność jego uwagi.


Czytając książkę czasami może się wydawać, że Murch mówi nam o rzeczach oczywistych, bo co dwie strony miałam ochotę wykrzyknąć No tak, no przecież… Każdy to wie. Ale mimo wszystko wiele jego rad zapada w pamięć.

Zawsze staraj się osiągnąć najwięcej jak najmniejszym nakładem – z naciskiem na staraj. Sukces nie jest gwarantowany, ale musisz próbować wywołać w umyśle widza jak najbardziej piorunujący efekt za pomocą jak najmniejszej ilości elementów na ekranie. Pytasz, dlaczego? Bo ważne jest, abyś zrobił tylko to, co jest koniecznie, żeby pobudzić wyobraźnię publiczności – sugestia zawsze wywołuje silniejszy efekt niż ekspozycja. Po przekroczeniu określonego progu, im więcej uwagi przywiązujesz do nagromadzenia szczegółów, tym bardziej zachęcasz widza do przyjęcia pozycji biernego oglądającego zamiast aktywnego uczestnika. Ta sama zasada tyczy się wszystkich aspektów tworzenia filmów: aktorstwa, reżyserii, zdjęć, muzyki i kostiumów.

Walter Murch – montażysta, realizator dźwięku, reżyser i scenarzysta, który otrzymał wiele nagród i nominacji Amerykańskiej i Brytyjskiej Akademii Filmowej za montaż zdjęć i dźwięku. Pracował m.in. przy filmach: Julia (nominacja do Oscara), Rozmowa, Czas Apokalipsy (nominacja do Oscara), Angielski Pacjent (Oscar zarówno za montaż zdjęć jak i zgranie dźwięku), Utalentowany pan Ripley, Ojciec chrzestny II, III, Uwierz w ducha (nominacja do Oscara)

Nawet przy gotowych pod względem technicznym filmach pokazy przedpremierowe bywają trudne (…). Najważniejsze moim zdaniem jest to, co ty sam czujesz po wyświetleniu filmów przed 600 osobami, które nigdy tego filmu nie widziały. (…) Jakby niewidzialna ręka złapała cię i przeniosła do innego wymiaru. Myślisz:”O rany, popatrzcie na to”. To jakbyś wznosił jakąś budowlę, ale zawsze widział ją od frontu. Teraz nagle patrzysz na elewacje boczne i rozpościera się przed tobą nowy widok.

5 myśli w temacie “W mgnieniu oka – Walter Murch

  1. Konrad pisze:

    A możesz polecić tą książkę amatorom? Na przykład komuś, kto chciałby składać ładniejsze filmy z wakacji, ale książki typu „Montaż dla opornych” go nie interesują?

    Polubienie

  2. Ann Eithne pisze:

    Nie dowiesz się z tej książki jak korzystać z programów do montażu. Podobnie porady raczej dotyczą filmów fabularnych, więc nie wiem czy książka pomoże przy składaniu filmów z wakacji. W tym może pomóc indywidualny trening z programami i metoda prób i błędów 🙂

    Polubienie

  3. Monika pisze:

    Rzeczywiście, montaż nie „wzbudza takich emocji”, jak inne aspekty tworzenia filmu i fajnie przeczytać recenzję książki na ten temat autorstwa osoby, która ma o tym dużo większe pojęcie niż ja;)
    Przy okazji – w obejrzanym przeze mnie wczoraj w ramach cyklu Kocham Kino filmie „Przerwane objęcia” fajnie (choć pewnie zbyt wprost) pokazano, jak nieudolny montaż może całkowicie zepsuć film. Nie wiem, czy kojarzysz tę produkcję, ale w dość obrazowy sposób ukazano tam proces powstawania „filmu w filmie”.

    Polubienie

  4. Ann Eithne pisze:

    O „Przerwanych objęciach” słyszałam, ale jeszcze nie widziałam ich w całości. Ostatnio jestem gapa i nie trafiam na cykl Kocham Kino – a szkoda, szkoda.
    Tak się właśnie zastanawiam czy bardziej pisać o książkach pokroju „Sztuka reżyserii filmowej” czy bardziej biografie i historia kina 🙂 Chociaż zamiast tego wszystkiego powinnam przestać szukać czynności zastępczych i zatopić się w różnych „ciekawych” rzeczach których muszę się nauczyć do egzaminu (choć i tekścik o obowiązkach kierownika produkcji, czy materiałach filmowych jakie należy przygotować do dystrybucji również mogłabym popełnić :P)

    Polubienie

Dodaj komentarz